24 lipca byliśmy świadkami pierwszych meczów reprezentantów Polski w tenisie. Najpierw z Moną Barthel grała Iga Świątek, później zaś do boju ruszył Kamil Majchrzak. Jego rywalem był Miomir Kecmanović, sklasyfikowany na 50. miejscu rankingu ATP. To lokata dużo wyższa, od tej, którą zajmuje nasz zawodnik. Różnicę dało się to zauważyć na korcie.
Zbyt wiele błędów Majchrzaka
Majchrzak od samego początku spotkania popełniał dużo błędów. Poszczególne gemy udało mu się dobrze rozpoczynać udanymi zagraniami, ale potem jego rywal bez większych problemów się przełamywał. Był to przede wszystkim efekt niedokładności w atakach Polaka. Ten wielokrotnie trafiał w siatkę, słabo radził sobie również z forehandami – swoimi i przeciwnika. Nawet kiedy Majchrzakowi udawało się nawiązać z Serbem równą rywalizację, na koniec to i tak on triumfował, dzięki detalom. Pierwszy set wygrał Kecmanović 6:4.
Wielka dominacja Kecmanovicia
W drugim Polakowi szło jeszcze gorzej. W jego grze spotęgowały się wszystkie te błędy, które popełniał od początku spotkania. Piotrkowianin nie potrafił nawet wykorzystać zawahań przeciwnika, gdy już dochodziło między nimi do dłuższych wymian. Serb spychał Majchrzaka do głębokiej obrony – w efekcie w pewnej chwili wygrał aż sześć gemów z rzędu. Nic dziwnego, skoro nasz zawodnik popełniał techniczne błędy przy atakach i często uderzał w siatkę. Dominacja Kecmanovicia była wyraźna – w drugim secie wygrał 6:2, a w całym meczu 2:0. Tym samym Polak musiał pożegnać się z udziałem w igrzyskach.
Czytaj też:
„Nie dziwię się, że wielu zawodników się tu stresuje”. Iga Świątek po pierwszym meczu w Tokio 2020